Get your dropdown menu: profilki

czwartek, 17 kwietnia 2014

Prolog

Do liceum wchodzi ich dwóch - dorośli mężczyźni w czarnych spodniach i kurtkach. Na korytarzu nie zapada całkowita cisza, tak jak się tego spodziewam, jedynie parę osób zastyga w bezruchu.
Uśmiecham się sama do siebie, zastanawiając się, dlaczego muszą mnie porywać przed przyjemną lekcją plastyki. Stojąca koło mnie Susan pyta:
- Wiesz kto to jest? Nie wyglądają zbyt miło.
Przygryzam wargę. Naturalnie nie mogę jej wyjaśnić całej sytuacji, ta operacja rządu jest raczej tajna. Gdyby cały świat się dowiedział, ludzie mogli by wpaść w panikę.
Mężczyźni stają koło mnie, a ja czuję jak rumieńce palą mi policzki. Wiem, że teraz każdy patrzy w moją stronę i każdy mnie zapamięta. Każdy będzie pytał.
Liczę szybko do czterech by wyrównać oddech i wyprostowuję się, by pokazać swoją dumę.
- Gotowa? - spytał jeden z nich, ten o milszym wyrazie twarzy. Jego ogolona twarz wydawała się być nie na miejscu w tych agresywnych ubraniach.
Odwracam się do Susan i przytulam ją mocno.
- Co się dzieje? - puszczam mimo uszu jej pytanie i tylko mówię:
- Kiedyś się jeszcze spotkamy.
Rozluźniam uścisk i zarzucam plecak na ramię. Choć od tygodnia przygotowuję się do tej chwili, to chcę powiedzieć by jeszcze poczekali, dali mi czas na przystosowanie się do tej myśli.
Niestety jest już za późno by cokolwiek powiedzieć, bo ręka na moich plecach zdecydowanie pcha mnie ku drzwiom. Czuję wzrok wszystkich znajomych na sobie i słyszę ich podniecone szepty. Być może chcą mnie zatrzymać, ale boją się, tak jak zawsze.
W moich wyobrażeniach moment ostatecznego wyjścia ze szkoły wyglądał zupełnie inaczej. Chciałam coś rozwalić, coś przewrócić, rozbić, by mnie zapamiętali. Sprawić by wszystkie szyby rozsypały się w drobny mak.
Teraz, pchana przez brodacza, czuję się bezsilna. W regulaminie zabronione jest ujawnianie się, więc idę z podniesioną głową a ręce zwisają mi luźno bo bokach.
- Zoe! - widzę mojego wychowawcę, trzymającego się za biodra z karcącą miną. Już otwieram usta by się wytłumaczyć, ale w porę je zamykam.
I tak już prawdopodobnie was nigdy nie spotkam, to po co robić taką szopkę?
***
Droga Zoe!
Ostatni szczyt w Belgii zakończył się niemałym sukcesem i jesteśmy niewiarygodnie zadowoleni z jego przebiegu.
Wiemy, że to właśnie ty jako jedna z niewielu, jesteś istotą posiadającą niezwykle umiejętności.
Anomalna perturbacja, w dalszej części określana jako telekineza bądź psychokineza, nigdy nie była jeszcze czynna na taką skalę. 
Jako że ty oraz inni psychokinetycy jesteście wręcz anomalią w naszym systemie, chcielibyśmy zabrać Was na półroczny pobyt w naszym ośrodku, który umożliwi Wam doskonalenie swoich umiejętności.
Żaden z naszych rządowych naukowców nie potwierdził wcześniej takiego zjawiska, więc przy okazji zaobserwowalibyśmy w jaki sposób się to odbywa i być może zaszczepili telekinezę innym ludziom.
Wydaje mi się, że chciałabyś się podzielić takim darem z innymi.
Ta wiadomość nie przekazuje pełni informacji, zdajemy sobie z tego sprawę, jednak ująć wszystko w liście nie sposób. 
W ciągu najbliższego tygodnia nasi pracownicy przeniosą Cię do ośrodka. Miej przygotowane najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak ubrania i przybory higieniczne, resztę będziesz miała zapewnioną na miejscu.
Pamiętaj, by przez ten czas nie ujawniać swoich umiejętności oraz miejsca swojego pobytu.
Pozdrawiamy i życzymy miłego dnia.

Rząd Amerykański z siedzibą w Waszyngtonie.

4 komentarze:

  1. Hej :)
    Bardzo przyjemnie piszesz, twoje opowiadanie ( a raczej jego początek jest bardzo naturalne).
    Lubię historie, gdzie są jakieś nadprzyrodzone moce i jestem ciekawa co będzie dalej.
    Zostaje z Tobą na dłużej i mam nadzieję, że niebawem pojawi się coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne :3 Z niecierpliwością czekam na kontynuacje :3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz pobudza do pracy :>